Obecnie zagraniczny szkoleniowcy na ławce trenerskiej Legii Warszawa to norma, ale 20 lat temu wyglądało to inaczej. Dragomir Okuka, który przybył do klubu w marcu 2001 roku, był pierwszym po naprawdę długiej przerwie fachowcem spoza kraju pracującym z zespołem ze stolicy.
Pierwszy sezon Serb dokończył z drużyną na trzecim miejscu w tabeli Ekstraklasy za Wisłą Kraków oraz Pogonią Szczecin. W drugim zdetronizował „Białą Gwiazdę” i wyprzedzając ją o punkt, sięgnął po tytuł mistrzowski. Tomasz Kiełbowicz, Aleksandar Vuković, Maciej Murawski, Adam Majewski, Cezary Kucharski, Tomasz Sokołowski, Siergiej Omieljanczuk, Jacek Magiera, Stanko Svitlica, Wojciech Szala - to tylko część zawodników tamtej ekipy.
W następnych rozgrywkach warszawski zespół nie obronił mistrzostwa. Zajął czwarte miejsce, a na szczyt tabeli wróciła Wisła.
Po nich Okuka odszedł z klubu, mimo że miał możliwość kontynuowania w nim pracy.
- Straciłem wiarę w ten projekt, bo Legia nie miała pieniędzy, żeby się rozwijać. Utwierdziłem się w wątpliwościach, gdy zobaczyłem, że nawet mistrzostwo Polski nie poprawiło sytuacji finansowej, więc co mogło ją poprawić? Zrozumiałem, że nie mogę dać więcej. Więcej - czyli już nawet nie tylko kolejne mistrzostwo Polski, ale też sukcesy w Europie. Legia znowu musiała sprzedawać piłkarzy, a nie stać jej było na sprowadzanie takich graczy jak Kamil Kosowski czy Maciej Żurawski. Prezes Zarajczyk nalegał, żebym został, ale wytłumaczyłem mu, dlaczego muszę odejść. Mnie interesowała Legia coraz mocniejsza, a wtedy nie mogła taka być - opowiedział 70-latek w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” (cały wywiad TUTAJ).
Okuka wrócił potem do Polski, prowadząc przez kilka miesięcy Wisłę. Do 2019 roku pracował w Chinach. Obecnie mieszka w Belgradzie. Nie wyklucza, że obejmie jeszcze jakiś zespół.