Od dwunastu lat szukano kogoś, kto w końcu przerwie hegemonię Bayernu Monachium. Wydawało się, że dojdzie do tego w poprzedniej kampanii, ale Borussia Dortmund potknęła się tuż przed zgarnięciem patery.
W końcu gigant z Bawarii ustąpił z tronu. Brutalnie zrzucił go z niego Bayer Leverkusen.
Przed startem rozgrywek nikt nie zakładał takiej możliwości. Xabi Alonso przeszedł jednak z zespołem niesamowitą drogę, która rozpoczęła się od miejsc w strefie spadkowej. Dalsza droga to niewiarygodny marsz po tytuł.
Historyczny sukces ma wiele twarzy - Floriana Wirtza, Granita Xhaki, Victora Boniface'a czy Jeremie'ego Frimponga.
Holenderski skrzydłowy, który nie zdołał przebić się do pierwszego zespołu Manchesteru City, a pierwszą poważną szansę otrzymał w Celticu, ma za sobą fenomenalne miesiące.
23-latek na przestrzeni 38 występów zanotował dwanaście bramek i jedenaście asyst. Ma jeszcze trochę czasu, by poprawić te liczby.
Postawa Frimponga została dostrzeżona przez gigantów. Fabrizio Romano uważa, że latem mogą o niego powalczyć Real Madryt, Manchester United i Bayern Monachium.
W kontrakcie świeżo upieczonego mistrza kraju widnieje atrakcyjna klauzula wykupu o wartości 40 milionów euro. Biorąc pod uwagę potencjał Holendra i prezentowane już teraz przez niego umiejętności, to naprawdę promocyjna cena.
Frimpong zanotował dopiero dwa występy w narodowym zespole. Jego cel to oczywiście udział w zbliżających się Mistrzostwach Europy.