OFICJALNIE: Federico Fazio odszedł z Romy w napiętej atmosferze i powalczy o utrzymanie w Serie A

Dziesięciokrotny reprezentant Argentyny został sprowadzony latem 2016 roku przez Waltera Sabatiniego, ówczesnego dyrektora sportowego „Wilków”. Przybył na mocy wypożyczenia z Tottenhamu Hotspur.

Stoper zaskoczył wszystkich pozytywnie zastępując bezbłędnie Thomasa Vermaelena, który na początku sezonu doznał kontuzji. Od tego czasu miał on zapewnione miejsce w podstawowym składzie.

Zatrudniony niewiele później Monchi podjął decyzję o zatrzymaniu rosłego piłkarza (195 centymetrów wzrostu) i tym sposobem wykup za 3,2 miliona euro stał się faktem.

W następnych kampaniach Federico Fazio grał regularnie, a Gianluca Petrachi, który przybył na miejsce Hiszpana, postanowił zaoferować mu nowy kontrakt ważny do 30 czerwca 2021 rok z opcją automatycznego przedłużenia współpracy w przypadku rozegrania określonej liczby spotkań. Pensja wtedy 32-letniego zawodnika poszybowała w górę do pięciu milionów euro brutto za sezon. Ostatecznie klauzula została aktywowana.

Kiedy na Stadio Olimpico trafił José Mourinho, od razu poinformował on argentyńskiego defensora, że nie ma dla niego miejsca w składzie i powinien znaleźć sobie nowy klub. Tak się jednak nie stało.

Efekt? Fazio nie został zgłoszony do żadnych rozgrywek, a po pół roku bez gry postanowił pozwać klub za to, że nie może wykonywać swojego zawodu.

Rzymianie ostatecznie postanowili usiąść z zawodnikiem do rozmów. Na drodze wątpliwego porozumienia stron kontrakt rozwiązano.

34-latek wylądował w Salernitanie, do której sprowadził go… wspomniany Sabatini. Planowo współpraca ma potrwać do 30 czerwca 2024 roku.

Tym sposobem, w atmosferze dużego napięcia, Fazio po pięciu i pół roku odszedł z Romy, zamykając bilans występów na 169 meczach.