Były reprezentant Rosji wcielony do armii. „Wszystko może się zdarzyć”

W Rosji trwa akcja mobilizacyjna, która wzbudza ogromne kontrowersje nie tylko za granicą, ale i wśród obywateli tego państwa.

Rząd podjął decyzję o wzmocnieniu sił wojskowych do walki z Ukrainą, wcielając do armii obywateli spełniających odgórnie przyjęte kryteria.

Obowiązkiem odbycia służby wojskowej objęci zostali szeregowi i oficerowie do 35. roku życia.

W teorii mobilizacja powinna ominąć Dinijara Bilaletdinowa, który w lutym skończył 37 lat. Jak jednak wyznał jego ojciec, były reprezentant „Sbornej” otrzymał wezwanie do stawienia się we wskazanym punkcie poboru.

Nie jest tajemnicą, że wielu mężczyzn próbuje wymigać się od służby. W tej sytuacji możliwe jest rozszerzenie progu wiekowego, na co wskazują wypowiedzi Rinata Bilaletdinowa.

– Dinijar otrzymał wezwanie. Trudno mówić o emocjach, bo on w zasadzie nie służył, choć odbywał służbę wojskową, ale była ona specyficzna, nastawiona na sport. To było 19 lat temu. Więc tak, złożył przysięgę, ale służył w sekcji sportowej – wyznał.

– Ustawa mówi, żeby powoływać ludzi do 35. roku życia, a on ma 37, więc mamy tu nieścisłość – podkreślił.

– Dowie się, czy to właściwe wezwanie, czy też zostało wysłane zbyt wcześnie. Wszystko może się zdarzyć. Jeśli była ogólna mobilizacja, to nie trzeba zadawać pytań. Ale jak dotąd prezydent ustanowił częściową mobilizację. Wszystko powinno odbywać się zgodnie z prawem – zauważył.

Bilaletdinow grał na pozycji ofensywnego pomocnika lub skrzydłowego. Latem 2009 roku trafił on do Anglii i przez trzy sezony był związany z Evertonem.

Na rodzimym podwórku oglądaliśmy go w barwach Lokomotiwu Moskwa, Anży Machaczkała, Spartaku Moskwa czy Rubinie Kazań. Karierę kończył w litewskim Riteriaiu.

Zanim do tego doszło, zawodnik uzbierał 46 występów w kadrze Rosji, docierając z nią w 2008 roku do półfinału Mistrzostw Europy.