Micah Richars ma dopiero 35 lat, jednak już od czterech przebywa na piłkarskiej emeryturze. Dwukrotny mistrz Anglii, który ma na koncie ponad 200 spotkań w Premier League, pozostaje jednak aktywny w środowisku i pełni rolę eksperta telewizji Sky Sports.
Były prawy obrońca podzielił się w podcaście „The Rest is Football” zabawną anegdotą z czasów gry w Manchesterze City, z którym związany był przez większość swojej kariery.
- Właśnie wróciłem po kontuzji, a z Manuelem Pellegrinim w zasadzie wiesz, czy grasz, czy zostaniesz pominięty - rozpoczął swoją opowieść Anglik.
- Wiem, że nie gram, bo dopiero co wróciłem do gry, więc gdy trafiłem do hotelu, to normalnie wyjąłem cały alkohol z lodówki. Pomyślałem sobie „Dopiero co wróciłem po kontuzji i tak nie będę grał, wypiję jednego”. Jeden zamienił się w dwa, dwa w trzy i zanim się obejrzałem, byłem już po dziesięciu drinkach! - kontynuował 13-krotny reprezentant Anglii.
- Nagle rano odebrałem telefon i okazało się, że ktoś jest kontuzjowany. Nigdy w życiu nie byłem tak zdenerwowany!
- Ludzie o tym często nie wiedzą, ale inną ma się relację z lekarzem czy fizjoterapeutą, a inną z menedżerem. Lekarze i fizjoterapeuci zawsze starają się cię chronić, jeśli tylko mogą - wyjaśniał Richards.
- Miałem rozmowę z Pellegrinim o tym, czy mogę grać, więc po prostu mu powiedziałem - „Nie jestem gotowy, szefie, moje ścięgno podkolanowe jeszcze nie jest w porządku”. Tak naprawdę wcześniej przyznałem się lekarzowi i fizjoterapeucie - „Trochę wczoraj wypiłem, będziecie musieli wymyślić wymówkę, nie mogę być w składzie, po prostu nie mogę dzisiaj grać." Na szczęście inny rezerwowy był gotowy do gry i nie musiałem występować - zakończył swoją anegdotę 35-latek.