Rosną szanse na uwolnienie ojca Luisa Díaza. Porywacze stawiają warunki

28 października rozpoczął się rodzinny dramat piłkarza Liverpoolu, Luisa Díaza. To właśnie wtedy z rodzinnego miasteczka 26-latka, Barrancas, porwani zostali jego rodzice. Uzbrojeni mężczyźni wtargnęli do samochodu pary i zabrali ją w nieznanym kierunku.

Po kilkugodzinnej akcji udało się przechwycić matkę skrzydłowego, jednak jego ojciec do teraz jest przetrzymywany.

To się jednak może zmienić w niedalekiej przyszłości.

Za porwaniem stoi Armia Wyzwolenia Narodowego, czyli powstała w 1964 roku organizacja paramilitarna, dopuszczająca się licznych przestępstw, w tym między innymi handlu narkotykami, bronią i porwań dla okupu.

Oświadczenie tej organizacji brzmi:

„Drugiego listopada poinformowaliśmy rząd o decyzji uwolnienia Luisa Manuela Díaza. Od tego dnia rozpoczęliśmy proces mający na celu jak najszybsze osiągnięcie tego celu. Dokładamy starań, aby uniknąć incydentów z siłami rządowymi.

Obszar jest nadal zmilitaryzowany. W ramach intensywnej operacji poszukiwawczej przeprowadzane są naloty, wysadzane są oddziały, nadawane są komunikaty i oferowane są nagrody. Sytuacja ta nie pozwala na szybką i bezpieczną realizację planu uwolnienia, w którym Luis Manuel Díaz nie jest zagrożony.

Jeśli operacje będą kontynuowane w tym obszarze, opóźnią uwolnienie i zwiększą ryzyko. Rozumiemy udrękę rodziny Díaza Marulandy, której przyrzekamy, że dotrzymamy słowa i uwolnimy go, gdy tylko uzyskamy gwarancje bezpieczeństwa dla operacji uwolnienia”.

Kolumbijska armia zastosowała się do żądań i już wycofała około 200 żołnierzy z rejonu przy granicy z Wenezuelą.

- Ludzie, którzy byli na miejscu, prowadzili przeszukania i blokady dróg, zostali usunięci z tego obszaru. Są teraz w Barrancas i możemy stwierdzić, że obszar, o którym mowa, jest wolny od wszelkiego rodzaju operacji ofensywnych - powiedział pułkownik Giovanni Montanez.

- Dzięki temu manewrowi wojskowemu zapewnione zostaną wszystkie gwarancje i warunki, dzięki którym będzie mógł odzyskać wolność w ciągu najbliższych kilku godzin - deklarują władze.