90 minut potyczki między reprezentacją Polski a Walią nie przyniosło ani jednego gola. Nie zrobiła tego również dogrywka. O promocji na EURO 2024 decydował konkurs rzutów karnych. W szeregach polskiej drużyny skuteczne uderzenia z jedenastu metrów oddali Robert Lewandowski, Sebastian Szymański, Przemysław Frankowski, Nicola Zalewski oraz Krzysztof Piątek.
W piątej serii strzałów Wojciech Szczęsny obronił strzał Daniela Jamesa i to podopieczni Michała Probierza mogli zacząć cieszyć się z awansu.
Gdyby nie interwencja bramkarza Juventusu, zespoły rywalizowałyby dalej. Jak się okazuje, w naszej reprezentacji następny na liście do karnego był Paweł Dawidowicz, czym podzielił się sam zawodnik.
- W trakcie meczu byłem skoncentrowany. Myślałem, że w dogrywce coś strzelimy. A przy karnym... Dobrze, że „Szczena” obronił, bo byłem następny do strzelania (śmiech). Przyjechaliśmy tutaj, żeby wygrać i fajnie, że się udało - przyznał piłkarz w rozmowie z TVP Sport.
- Dlaczego mamy pękać? Jeśli ktoś gra dobrze w klubie, to myślę, że będzie grał tak samo dobrze w reprezentacji. Co to zmienia? Inna koszulka? Tylko to - stwierdził.
- Do każdego meczu podchodzę z myślą, że wygramy. Cieszę się, ale myślę, że wszystko fajne jeszcze przed nami. Mamy fajną grupę, dobre zespoły, nic tylko z nimi grać i być „czarnym koniem”. Mamy teraz super trenera, który wprowadza fajną atmosferę. Bije od niego pewność siebie, tak jak myślę, że bija od nas. To domino. Jeżeli sztab jest pewny siebie, to zawodnicy są pewni tego, co przygotowujemy - dodał Dawidowicz.
Występ przeciwko Walijczykom był dla 28-latka 10. w reprezentacji.
![Relacje transferowe na żywo [LINK]](img/ads/relacje.jpg)
