Michał Probierz doceniony. Tego Fernando Santos nie zrobił

Michał Probierz nie miał wiele czasu, by przygotować kadrę do meczów eliminacji Mistrzostw Europy. Kadencja Fernando Santosa przysporzyła wiele problemów, dlatego pracy jest bardzo dużo.

Nowy selekcjoner niezwłocznie wziął się za swoje obowiązki. Osobiście obserwował kilku zawodników, a monitorowanie pewnej części zlecił swojemu sztabowi. W końcu zostały upublicznione powołania na październikowe mecze.

Probierz nie zapowiadał rewolucji, ale zaskoczył kilkoma wyborami. W premierowych powołaniach postawił na sześciu debiutantów. Na liście uwzględnił Patryka Dziczka, Filipa Marchwińskiego, Jakuba Piotrowskiego, Patryka Pedę i dowołanych awaryjnie Marcina Bułkę i Bartłomieja Wdowika.

Podczas meczu z Wyspami Owczymi czterech z nich pojawiło się na murawie. Docenił to Roman Kołtoń, który zauważył, że Fernando Santos nawet w najmniejszym stopniu nie zbliżył się do takiego wyniku.

- Wrzuca czterech debiutantów w meczu ze słabeuszem. No okej, ale jakie mecze miał Fernando Santos? Zero debiutantów. Przez cały rok Czesław Michniewicz postawił na sześciu nowych zawodników. Nie chodzi o liczbę debiutantów. Chodzi o to, żeby odmienić tę kadrę. Jeśli jedziesz cały czas Linettym, Krychowiakem czy Bednarkiem, to jedziesz w ślepe uliczki. Tu trzeba oddać Probierzowi, że zaczyna mu się to udawać po pierwszym meczu. W czwartek w pierwszym składzie mieliśmy dwóch debiutantów i Slisza, dla którego był to trzeci występ w kadrze - przekonywał w programie „Piłkarski Salon” dziennikarz.

- Teraz będzie już dawał szanse Patrykowi Pedzie, Bartoszowi Sliszowi, Patrykowi Dziczkowi, to widać. Otworzył kadrę na Piotrowskiego, chciał jeszcze Łęgowskiego, to nie są wartości? Widać światełko w tunelu. Wpuścił świeże powietrze. Oddajmy mu to. To jego zasługa.

Przed Probierzem drugi, bardziej wymagający test. Jego kadra zmierzy się z Mołdawią na PGE Narodowym.