Internet obiegły zdjęcia, na których 31-latek, który od dłuższego czasu boryka się z problemem alkoholowym, siedział pod sklepową wystawą. Na jednym z nich był bez buta, którego próbowała założyć mu jakaś kobieta, a przy nim stał również strażnik miejski.
- Nie będę zaprzeczał. Rzeczywiście tak było. Moja sytuacja rodzinna wygląda tak, że ostatnio mam bardzo duże problemy z utrzymywaniem kontaktu z żoną i z dziećmi. Przyjechałem do Warszawy, bo musiałem się stawić na policję, żeby zgłosić zmianę miejsca pobytu. Mieszkam u rodziców, bo do siebie do domu, tu w Warszawie nie mogę, niestety, wejść.
- Na co dzień nie piję alkoholu.
Zdarzyło się, przyjechałem do domu, musiałem się zgłosić tu,
tam. Nie chcę się tłumaczyć, bo to są moje problemy, których
narobiłem sobie sam. Ale będę powtarzał, że to są fragmenty
wyrwane z życia. A nie codzienność. Nagle znalazł się gość,
który zrobił zdjęcie? Nie róbmy sobie jaj. Wydaje mi się, że to
nie był przypadek -
przyznał Janczyk w rozmowie z „Super Expressem”.
W
zeszłym roku były piłkarz Legii Warszawa czy CSKA Moskwa wydał
książkę, w której poruszył temat swoich problemów.
Już po tym próbował wyjść na prostą, trenując z Odrą
Wodzisław Śląski. Janczyk potwierdził, że przyczyną rozstania z
nią był alkohol.
- Żaden człowiek nie pogodziłby się z
tym, że po sześciu miesiącach nie widzenia dzieci, przyjeżdża do
własnego domu i musi spać na klatce - powiedział (cała rozmowa
TUTAJ).