Jak zaprezentował się Kamil Piątkowski w meczu Ligi Mistrzów?

Warto zaznaczyć, że trener Red Bulla Salzburg po raz pierwszy pozwolił wystąpić trzykrotnemu reprezentantowi Polski w podstawowym składzie. Defensor od razu mógł się poszczycić zanotowaniem czystego konta.

Wspólnie z całą linią obrony miał on dużo szczęścia, bowiem gospodarze z San Sebastián oddali łącznie aż 21 strzałów, z czego siedem celnych. Model goli spodziewanych (xG) wyliczył, że Hiszpanie powinni byli zdobyć co najmniej jedną bramkę.

Pojedynek zakończył się wynikiem 0:0.

Spoglądając jednak z perspektywy Piątkowskiego, w pojedynkach indywidualnych był on nie do zdarcia. Przyszło mu stoczyć z rywalami cztery pojedynki o piłkę i w każdym wychodził zwycięsko – dwukrotnie na ziemi i tyle samo razy w powietrzu.

Do rubryczki z plusami należy jeszcze dodać liczbę wybić z okolic własnego pola karnego. Wychowanek Zagłębia Lubin siedem razy zażegnywał niebezpieczeństwo.

Liczby prezentują się dobrze, ale jeszcze trochę czasu musi minąć, zanim „Piona” ogra się z resztą zespołu. W oczy rzucała się spora niedokładność przy posyłaniu długich podań oraz to, jak piłka nie kleiła mu się do nogi w niektórych sytuacjach.

Cieszy fakt, że po nerwowej pierwszej połowie w drugiej zaprezentował się znacznie pewniej i odniósł ważny remis w kontekście dalszego udziału w europejskich pucharach, tyle że w Lidze Europy. Na awans do 1/8 finału austriacka ekipa nie ma już szans.

Aby zameldować się w lutym na drugim szczeblu rozgrywek, Salzburg może co najwyżej przegrać różnicą jednej bramki z Benficą. Zwiększony wymiar porażki będzie promował Portugalczyków.