Gonçalo Feio już na początku swojej pracy przy Łazienkowskiej zapewniał, że zamierza poświęcić sporo uwagi młodym zawodnikom. W następnych tygodniach realizował tę obietnicę.
Portugalczyk zaprasza młodzianów na treningi pierwszego zespołu, zarządzając dla nich kilkanaście minut dodatkowych ćwiczeń. Przez ostatnie tygodnie mógł zatem przyglądać się uważnie Janowi Ziółkowskiemu.
18-latek, który odgrywa kluczową rolę w trzecioligowych rezerwach, zadebiutował w seniorskiej drużynie w starciu z Radomiakiem Radom, gdy przebywał na murawie sześć minut. Dwa tygodnie później zagrał po raz pierwszy w podstawowej jedenastce.
Za Ziółkowskim udany występ z Wartą Poznań. Zasłużenie otrzymał po nim mnóstwo pochwał.
Gonçalo Feio na pomeczowej konferencji prasowej nie ukrywał zadowolenia z nastolatka. Nie chciał jednak generować wokół niego dodatkowej presji.
- Wiem, jak pracuje, jakie ma relacje z kolegami. Był już z zespołem na obozach za kadencji poprzedniego szkoleniowca, potem na stałe dołączył do kadry „jedynki”, a dla mnie każdy taki zawodnik może pomóc. Jan po to gra i ćwiczy, by wspierać drużynę. Nadszedł moment, że zespół potrzebował go z różnych powodów, a on – dzięki wykonanej pracy – pokazał, że jest gotowy. Uważam, że dobrze się zaprezentował. Trzeba docenić też rolę całej ekipy, która pomagała mu zarówno przed jak i w trakcie spotkania - wyjaśnił portugalski szkoleniowiec.
- Był to dla niego wyjątkowy mecz, zapamięta go również z powodu trzech punktów, które zbliżyły nas do gry w europejskich pucharach w następnym sezonie. Otrzymał ogromny bodziec, lecz dajmy mu wciąż pracować, rozwijać się i dalej być sobą. Jakby grał słabiej, to też nie moglibyśmy go „zabić” krytyką. Dajmy młodszym piłkarzom normalnie wejść w piłkę, bez wielkiej krytyki, bez hiper optymizmu - dodał.
Jan Ziółkowski przed dołączeniem do Legii Warszawa rozwijał się w akademii Polonii Warszawa.